Exleming Exleming
9065
BLOG

Moje pożegnanie z Do Rzeczy

Exleming Exleming Polityka Obserwuj notkę 60

Poniedziałek. Rano. Dworzec. Kiosk. Uważam Rze. Obowiązkowy ciąg zdarzeń. Nie wyobrażałem sobie podróży do Wrocławia bez lektury tego czasopisma. W końcu ktoś mówił do mnie moim językiem, poruszał się w świecie moich symboli, wartości, zwracał uwagę na ważne dla mnie sprawy, a przede wszystkim traktował mnie poważnie. Nie jak analfabetę, który rozumie tylko pismo obrazkowe, przeżuwacza tabloidowej papki a myślącego czytelnika. To był fenomen i tak jak ja myślało wtedy wielu.  

Przeżyłem "dorżnięcie" Uważaka przez Hajdarowicza i rozpad redakcji. W pewnym sensie poczułem się osierocony, może bardziej okradziony, pozbawiono mnie czegoś cennego. 

"Ekipa" Lisickiego szybko się pozbierała i ruszyła do boju. Nowe pismo nawiązujące do etosu Uważam Rze (tak przynajmniej wtedy myślałem) powstało wyjątkowo, jak na realia polskiego rynku prasowego szybko.

Pierwsze numery Do Rzeczy były naprawdę dobre, choć część wartościowych autorów przeszła do W Sieci. Po części tę lukę w mojej ocenie udało sie wypełnić. Z czasem jednak pojawiły się czerwone lampki, znaki, że coś się psuje. Zacząłem być okładany ideologiczną pałą. Bez votum separatum. A to za sprawą felietonów i publikacji dotyczących ekonomii. Tylko jeden, ultraliberalny, darwinistyczny punkt widzenia. Wykładany niczym aksjomaty na wykładzie z matematyki albo prawdy religijne. Inne myślenie, bardziej prospołeczne, wynikające ze Społecznej Nauki Kościoła Katolickiego nie zostało w konserwatywnym przecież tygodniku w ogóle uwzględnione. 

Sporą zawieruchę po prawej stronie wywołała książka Piotra Zychowicza pt. "Obłęd'44", co do której tez jestem mocno sceptyczny. Na pismo spadła wtedy fala krytyki z różnych kręgów prawicowych. Broniłem wtedy dziennikarzy periodyku bowiem uważałem, że poglądy Zychowicza nie są właściwe dla wszystkich członków redakcji i nie jest to dominująca w Do Rzeczy linia pisania. Napisałem nawet w tej sprawie list do naczelnego portalu Wpolityce.pl Marka Pyzy.

Z biegiem dni, tygodni zacząłem dochodzić do wniosku, że się pomyliłem. Ton publicystyce historycznej Do Rzeczy nadaje do dziś Zychowicz, a polemiki zostały potraktowane jako nierównoprawne. Choćby ta autorstwa Piotra Gursztyna o tytule "Nec Hercules kontra plures" nie znalazła się na łamach pisma, a jedynie na stronie internetowej.

Duch Uważam Rze w Do Rzeczy umiera. Mam wrażenie, że pismo uległo temu zjawisku, co Gazeta Wyborcza - cichej kolonizacji przez środowisko o określonym światopoglądzie: neoendecko - liberalnym.  Pojawia się wyraźnie zarysowana linia, inne głosy zaczynają być spychane na bok. Tygodnik zamiast kontynuować dzieło Uważam Rze staje się powoli mutacją, kopią Najwyższego Czasu.

Owe środowisko, mieniące się prawicowym realizuje tak naprawdę lewicowy scenariusz, jedno z głównych haseł postmodernizmu: permanentną dekonstrukcję. Zdałem sobie z tego sprawę, po dłuższych rozmyślaniach. To niczego nie buduje. A wiele niszczy. Kulturotwórczy, łączący ludzi kapitał Powstania Warszawskiego - zburzyć, konsensus ws.polityki wschodniej - podważyć, niekwestionowany autorytet powstańca - profesora - zbombardować. Wszystko trzeba przewrócić do góry nogami, nie może być żadnej stalości, niezmiennych punktów odniesienia. Ciągła destrukcja i przewartościowanie pojęć. Ma się wrażenie, że w niektórych punktach wspierają tę drugą, antytożsamościową narrację w wielkim sporze o Polskę. 

Okładkowy atak tygodnika na osobę profesora Kieżuna wpisuje się w ideologię środowiska, które moim zdaniem nadaje ostateczny sznyt gazecie. Profesor Kieżun - bohaterski powstaniec, który daje świadectwo sensowności zrywu Warszawy, wykazuje nieprawdziwość twierdzeń kontestujących go "realistów" a poza tym w sposób naukowy, merytoryczny udowodnił ułudę największego projektu polskich neoliberałów (dominujących w Do Rzeczy) - terapii szokowej Balcerowicza-Sorosa. To taka drażniąca nieustannie kanał łzowy sól w oku. A teraz to kapuś. Kto poważnie potraktuje wywody esbeckiego kabla...  Mogę się mylić w tym punkcie co do intencji autorów, ale nie potrafię tego odseparować od opisanych powyżej tendecji. 

W tym tygodniu po raz ostatni kupiłem numer Do Rzeczy. Ta decyzja dojrzewała we mnie dawno, ale okładkowe sensacje dot. profesora, który doznał przez nie zapaści zdrowotnej postawiły kropkę nad i. Nie odnajduję się już w nim jako czytelnik. Coś co było kiedyś integralną częścią mojej rzeczywistości, stało się ciałem obcym parafrazując tytuł powieści jednego z publicystów pisma. To trudny rozwód, ale niestety z orzeczeniem o winie... Może jest w tym jakaś marketingowa logika, zawężenie grupy czytelników, ja się na nią nie piszę...

PS Mimo mojej krytycznej opinii na temat tygodnika wciąż pisują tam publicyści, których bardzo cenię: Kamila Baranowska, Piotr Gursztyn, Piotr Semka, Wojciech Wybranowski. Z radością przeczytam ich publikacje w innych mediach, nadal będę darzył ich estymą i zapoznawał się z ich opiniami na różne tematy 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

Exleming
O mnie Exleming

Wyleczony z lemingozy terapią szokową dr Donalda. Katol, zwolennik chadecji, momentami lewicujący. Przeprowadził się lemingradu do ciemnogrodu w poszukiwaniu świeżego powietrza. Mąż żonie, wykładowca i chałturnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka